Obóz rowerowy NDW „Watra” 1990 r.
Krzysztof Mazur, Bogdan Serafin, Piotr Chyra, Krzysztof Klima, Artur Wojtusik. Zdjęcie
wykonał Tomasz Porąbka (komendant obozu)
Trasa tej wędrówki wiodła przez Pobrzeże Słowińskie od Gdańska do Szczecina – lipiec 1990 roku.
8.07 – spotkaliśmy się o godz.19 w parku. Oczywiście Prezes się spóźnił i na dodatek odprowadzała go mamusia, która na pożegnanie spytała „Tomuś, czy nie zapomniałeś chusteczki do nosa?” (…).
W Krakowie Płaszowie uciekł nam pociąg (stojący koło nas). Prezes zapytał: „Co, on odjeżdża?”, a konduktor: „A co ma stać?”.
I tak zostaliśmy na peronie. Załapaliśmy się na pociąg Krynica–Poznań, który niestety nie miał wagonu towarowego. Za 50 000 zł.
(koszt obozu 300 000 zł od osoby), nasze rowery pojechałt zamknięte w przedziale dla matki z dzieckiem.
9.07 – Poznań przywitał nas słonecznym porankiem. Chyra wyciągając rowery stłukł dwie lampy. Pojechaliśmy do Krzyża pociągiem, a dalej do Bierzwnika i na obóz
3 NDH nad jeziorem Muliste. Po drodze spotkaliśmy Ryśka Zielonkę, jadącego UAZ-em. Wjeżdżając na majdan do chłopców, myśleliśmy że to obóz żeński. Żadnego
chłopaka, tylko kilka dziewczyn krzątających się po majdanie. Okazało się, że tej nocy zachciało im się podchodów (miały pecha). Pojechaliśmy do obozu 5 NDH „Gawra” na pierogi. Na ognisku podzieliliśmy się wrażeniami z dotychczasowej pracy wędrowniczej. Wróciliśmy do chłopców.
10.07 – wyszliśmy na apel w naszych nowych mundurach, które wszyscy podziwiali – i kadra, i cały obóz męski.
11.07 – Wyruszyliśmy w trasę, odwiedzając po drodze naszą kolonię zuchową nad jeziorem Piaski. Zuchy z zapartym tchem słuchały opowiadań o naszym obozie (…).
12.07 – Wałcz.
13.07 – Człuchów.
14.07 – Tczewa. Przed Starogardem na śliskiej i stromej drodze Chyra zaczął wyprzedzać i zahaczył o koło roweru Artka. Doszło do kraksy, w której najbardziej ucierpiałem ja i Artek (…).
15.07 – Gdańsk.
16.07 – (…) Gdy Prezes pilnował rowerów, jakiś facet podszedł i zapytał, czy to nasze rowery, bo tam jakiś pijak prowadzi rower. Rozpoczął się pościg za rowerem, jak
w sensacyjnym filmie. Prezes złapał pijaka na środku ruchliwej drogi. Ruch wstrzymany, samochody trąbią (…). Ruszyliśmy dalej. Nocleg w bazie harcerskiej ZHP. Nie
patrzyli na nas mile (my ZHP 1918). Poprosiliśmy o rozmowę z komendantem. Przyszedł gość około 23 lat w mundurze i z… papierosem w gębie. Zapytał, czego tu
chcemy. A my… tylko spać!
17.07 – w deszczu ruszyliśmy do Łeby, gdzie spotkaliśmy chłopaków z 3 NDH, którzy szli z Leonem wydmami i złapała ich burza. Wszędzie mieli piasek. Nawet w maśle schowanym w słoiku (…).
18. 07 – odpoczynek w Łebie (…).
19.07 – z Łeby do Koszalina (…). Kłopoty z noclegiem. W końcu spaliśmy z harcerzami i harcerkami z obozu wędrownego z Poznania. W 10 osobowym pokoju było
nas ze 40 osób. Na bok obracaliśmy się na komendę. Artek rano mówił, że coś go gniotło w twarz. Była to pupa Piotra Ch.
20.07 – trasa Koszalin–Goleniów.
21.07 – ostatni 40 kilometrowy odcinek trasy. Do Szczecina wjechaliśmy w mundurach
(…). Prezes 4 godziny jeździł tramwajem i szukał brata. Wiedział tylko, że mieszka on w Szczecinie (brata nie znalazł).
23.30 pociąg do Krakowa. Po drodze wysiedli Boguś i Dafek, którzy jechali do obozu chłopców.
22.07 – pociąg się spóźnił i Niepołomka nam uciekła. Pojechaliśmy do Podłęża, skąd zrobilismy ostatni etap.
Relację spisał mł. Krzysiek Klima-Wodecki.
Jak wspomina Artur Wojtusik: „Najczęściej wracamy wspomnieniami do trzechwydarzeń z tego obozu a mianowicie:
– gdy w Łebie przypadkowo spotkaliśmy się z grupą harcerzy szczepu „Puszcza” którzy akurat byli na wędrówce (obóz w 1990 r.),
– gdy skradziono rower jednemu z uczestników obozu (Wodeckiemu) i spektakularne odbito go z rąk złodzieja (rower nie Wodeckiego) oraz
– karambol na drodze, w którym wzięli udział wszyscy uczestnicy wyprawy – cudem nikt nie ucierpiał.”